Dróżdż

Jachranka, 1994
Wnet rozłożą wszystkie banki
Ci co gnają do Jachranki,
Gdy nie wiedzą jak lokować
Każą renormalizować.
Mogłaby ich wziąć cholera
Wraz z równaniem Schroedingera
Zaś postrachem konferencji
Jest bandyta wieloręki.
Wszak wyszkolić go potrafił
Jakiś Markov z ruskiej mafii.
I podobno ta cholera
Ma Stettnera za pasera.

Przekonuje pani krewka
Nie ma jak litewska śpiewka.
Lud ma teraz słuch zepsuty,
Macierz wciskam mu za nuty.
Chłop próbuje mnie przekonać,
Że melodia jest ciągniona.
Czyż w markecie napisana
Super-mini u Adama?
I tekst w środku ma część rzewną,
Bo angielski z tą ich flegmą.
Lecz szokuje refren polski
Widać spisał to Szabłowski.

A jak piosnka będzie zdrożna
Zdenerwować może drożdża.
Zaś Bolesław triumfuje,
Kiedy drożdż sie zestresuje.
Grać należy takie tony
By drożdż wciąż był podniecony.
Dużo synów miał i córek
i powrzucał do komórek.

Ponoć rzekła Kopocińska:
Drożdż nie musi robić wińska.
Wino porzucenia warte.
I papieros - dodał Jajte
- Już nie palę, żuję za to
niebagienny operator.

Zapytanie słychać wszędy
Skąd wziął Kazio te momenty.
To być musi z nieba manna,
Te bieguny funkcji gamma.
Czyż ją wymodziły zuchy
Co na KUL-u mają fuchy?