Pochodzę z Gdańska, wspaniałego miasta otoczonego przez morze oraz lasy Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Tam można się poczuć niczym w górach. W Sopocie jest nawet wyciąg narciarski - ale ja wolę biegać po otaczającym go lesie na nartach. Szlaki są przeważnie przetarte - gdyż narciarską pasją pała wielu mieszkańców Trójmiasta, a klimat jednak morski, więc śnieżny sezon jest u nas krótszy niż w innych regionach Polski, co dodatkowo mobilizuje do wykorzystywania każdej okazji.
Kilka fajnych lat swego życia spędziłem w niewielkim, pozbawionym zabytków i kojarzącym się ostatnio z mięsnym koncernem Sokołowie Podlaskim. Dla mnie smutną atrakcją są wizyty na stacji kolejowej, gdzie ściągane są z całej wschodniej Polski wagony osobowe. Lokalne przedsiębiorstwo złomuje je i tak z kilkunastu wagonów dojeżdżających do tej stacji odjeżdża z niej niestety tyko kilka (towarowych). Szkoda, niektóre ze złomowanych wydają się wymagać jedynie niedużego remontu, lecz niestety nie są nikomu potrzebne. Oprócz tej wielkiej liczby wagonów to typowa dla PKP opuszczona i dewastowana stacja.
Niestety wiele znajomości z czasów podstawówki pourywało się
- ale jeśli znasz mnie stamtąd nie wahaj się napisać do mnie maila.
Z znajomymi z 1 LO Gdańsk
nie pogubiliśmy się tak bardzo i wierzę, że będziemy się spotykać nadal
bo sporo nas łączy - chociaż obecnie z czasem jest trochę ciężko i pewnie
przez najbliższych kilkanaście lat łatwiej nie będzie.
Po zdaniu matury studiowałem na
Indywidualnych Studiach Matematyczno-Przyrodniczych
(MISMaP-ie), uzyskałem podwójne magisterium
(z matematyki i informatyki).
W czasie studiów dość silnie związałem się z
Wydziałem Matematyki Mechaniki i Informatyki
,
na którym poznałem kilka wspaniałych osób
oraz nabyłem lub udoskonaliłem parę użytecznych umiejętności
takich jak: rozwiązywanie układów równań, pisanie programów w C,
zapytań w SQL-u,
spanie w warunkach ekstremalnych
(DS2).
Uczę przedmiotów związanych z inżynierią
oprogramowanie, bazami danych i systemami operacyjnymi,
w wolnym czasie, którego trochę na szczęście mam, staram się czytać
prasę (np Rzeczpospolitą),
książki, przeważnie po niemiecku wypożyczone z
biblioteki
Instytutu Goethego w Warszawie, a kiedyś wciągnąl mnie nawet
(trochę mi wstyd) Harry Potter, dla usprawiedliwienia czytałem
te tomiska po angielsku.
Jako zapalony turysta, korzystam z tego że Warszawa ma dobre połączenia
komunikacyjne, w każdym razie w góry stąd bliżej niż znad Bałtyku.
Górskie wyjazdy zaczęły się we wczesnym dzieciństwie, w ogólniaku
przeważnie jeździłem z kolegami z klasy na niezapomniane klasowe
wycieczki.
Już jako student wiele przyjemnych chwil spędziłem na wyjazdach
Studenckim Kołem Przewodników Beskidzkich,
szczególnie polecam doroczne wrześniowe Połoniny
i majowy Rajd w Beskid Niski. Ostatnio jeździłem trochę
z kolegami z wydziału, członkami konkurencyjnego do SKPB
Studenckiego Klubu Górskiego
i muszę przyznać że także nieźle się z nimi łoji
(czyli chodzi po górach).
Gdy ktoś się bliżej przyjrzy SKG-owskiej stronie, to może tam także
znaleźć wyjazd dla siebie, albo przynajmniej
jakiś ciekawy pokaz slajdów.
Oba kluby corocznie organizują kursy przewodnickie,
które są świetną przygodą - można się wielu rzeczy dowiedzieć, nauczyć,
poznać ciekawych i oryginalnych uczestników i sporo pojeździć.
Dalej zachwalać nie będę, bo jeszcze sam się przekonam do wzięcia
udziału...
Podsumowując: najbardziej w wolnym czasie lubię się męczyć,
czy to chodząc po górach,
czy pływając w basenie (pływając w morzu czy jeziorze jakoś się
nie męczę, co najwyżej marznę:).
Jestem najbardziej szczęśliwy, gdy jestem fizycznie zmęczony.
Może kiedyś wyciągnę z tej obserwacji słuszny wniosek i zatrudnię się
do jakiejś fizycznej pracy, jednak na razie zajmuję się
uszczęśliwianiem innych (w sumie też fajne zajęcie,
gorzej gdy nie wychodzi).